
Było w naszym kraju wiele periodyków opisujących uzależniony od informacji świat. Ostały się
próbie czasu nieliczne. Próżnym jednakże jest szukanie w nich kompetentnej wiedzy o zagrożeniach jakie
istnieją w systemach informatycznych, od których zależy funkcjonowanie przedsiębiorstw, społeczeństw
z ich instytucjami czy świata postrzeganego jako skomplikowany system cybernetyczny.
Świat współczesny, opleciony pajęczyną infostrad, przypomina dżungle, w której panują swoiste
prawa. Aby przeżyć, trzeba dżungle znać.
Warszawskie WNT wydało kilka lat temu serie (TAO- Tajemnica Atak Obrona) książek, opisujących ciemne strony tego swoistego ekosystemu i pewne, z natury ogólne lecz uniwersalne, strategie obronne. Jest to wiedza bazowa lecz zamknięta wewnątrz okładek w kolorze brązowym. A dżungla ewoluuje i to szybko.
Makroefektem tej ewolucji jest awans informacji do rangi towaru wielce wartościowego. Nie znaczy to oczywiście, że informacja towarem nie była. Wartość informacji doceniali juz przecież nasi antenaci i starali się chronić tajemnice własne i zdobywać cudze nie przebierając w środkach.
Jest jednak coś co różni minione od obecnego i przyszłego. To ogrom informacji wytwarzanej,
gromadzonej i przetwarzanej. Poziom uzależnienia wszelkiej działalności zależy i będzie zależał coraz bardziej
od informacji w stopniu dotychczas nieznanym. Już teraz wytwarzanie i handel tym towarem stanowi
istotną pozycje w bilansach firm nie tylko stricte informatycznych.
Są też, a jakże, wojny, niekiedy karykaturalne,
toczone na wokandach o informacje właśnie.
Bo jest o co walczyć.
Wartość informacji osiąga więc „na naszych oczach” nowy wymiar. Awans ten jednakże nie
zmienił podstawowych reguł i celów w tej dziedzinie – pozostały takie same jak w epokach minionych;
wytwarzanie i/lub zdobywanie informacji oraz ochrona jej przed „obcymi”. A informacja to coś bardzo
ulotnego. Niektórych jej form nie widać. W odróżnieniu od materii (tej znanej z lekcji fizyki) może zniknąć.
Może też zostać przesłana z szybkością światła w dowolne miejsce. Zwykle niepostrzeżenie.
Takie zachowanie informacji określane jest w literaturze, bo i taka już istnieje, terminem Data
Leakage albo Data Loss. W polskiej, bardzo skromnej jeszcze, literaturze nazywane jest to Wyciek Danych.
Strategie obronne, próbujące utrzymać dane w ryzach, nazywane są z angielska Data Leakage/Loss Prevention/
Protection, w skrócie – DLP.
Wiedza o ochronie danych jest w naszym społeczeństwie znikoma i lekceważona. Mimo że w naszym „establiszmencie” istnieje twór nazwany GIODO. Mimo że istnieje też twór zwany Polskie Towarzystwo Informatyczne i pewnie kilka jeszcze równie szacownych tworów „użyteczności publicznej”. Te twory są martwe.
Chcemy aby świadomość wartości informacji zaistniała.
Nasz periodyk nazwaliśmy DLP expert.
Chcemy aby publikacje w nim zawarte tworzyli eksperci
w tej materii prawdziwi.
Chcemy aby informacje nasze, pomagały chronić informacje Wasze.
Kwartalnik DLP Expert jest wydawnictwem bezpłatnym dostępnym w subskrypcji.
Zaloguj się lub zarejestruj by pobrać kwartalnik w wersji elektronicznej albo zaprenumerować wydanie drukowane.
Zapraszamy do lektury.
![]() |
W numerze (1/2012)
|
Źródło: Redakcja